Wystawa:
12.11.2016 — 30.11.2016
Wernisaż: 11.11.2016, godz. 19:00
Miejsce: Kolonia Artystów, ul. Grunwaldzka 51, Gdańsk
Wystawa czynna w godzinach 12:00 – 21:00.
Można by zobaczyć pusty karton ustawiony tak, że da się spojrzeć przez puszczone dno.
Przez otwór widać mniej, ale więcej można się dopatrzyć. Ma się przed sobą obszar podniesionej uwagi: okoliczności układają się tak, że czegoś tam można się spodziewać, coś już mogłoby się stać.
Ale nie staje się nic. Widzi się dokładnie tyle, ile widać, właśnie tę chwilę, rzeczy takie, a nie inne, w tych miejscach, co zawsze.
Jest to, co jest, niczego nie brakuje, ale zajście wydaje się nie kompletne. Sytuacja uruchamia oczekiwania, robi pionową minutę, a potem daje poczucie, że kończy się jeszcze zanim sieę zacznie. Zachowuje się tak, jakby była mniejsza niż jest, zostawia w sobie dużo miejsca, jest jeszcze dużo wolnego miejsca.
Można by patrzeć w dno kartonu. Patrzeć, ale zostawiać spojrzenie na powierzchni otworu. Próbować zobaczyć, ale w końcu się rozmyślać. Zbliżać się, przerywać, zaczynać od nowa. Widzieć, ale już nie poznawać. Znać kierunek, ale już nie przedmiot. Zajmować się nim, unikając go. Kontynuować aż do momentu, w którym powierzchnia dna spotęguje się we wrażeniu, silnie się zagęści.
Dałoby się pomyśleć, że w tym pokoju nie wszystko istnieje, że niektórych z tych rzeczy tu nie ma. Byłaby to myśl przesadna, wiadomo, że jak coś się ma, to nie ufa się w brak tego, dlatego trzeba by pozwolić sobie na chwilowy odpływ przytomności. Ale i to by nie wystarczyło, bo potrzeba by jeszcze umownej niewidoczności: widzieć rzeczy, które tu są, ale zachowywać się tak, jakby się ich nie widziało. Ale i to nie wszystko, bo potrzeba by ciągle udawanej naiwności: rozpoznawać działania, które się podejmuje, ale zachowywać się tak, jakby się ich nie rozpoznawało. Ale nawet wtedy nie uznawać wytworzonego stanu za prawdę, a tylko sprawiać wrażenie jakby się go uznawało.
Wybrać jedną rzecz, zmniejszyć ostrość spojrzenia. Patrząc na nią widzieć minus. Zdawać sobie sprawę, że ta rzecz wcale nie znika, ale i tak myśleć, że już prawie jej nie ma. Odtworzyć doznanie podstawowe, które mówi, że zawsze czegoś brakuje. Przypomnieć sobie o kartonie bez dna, widzieć wysypywanie się pustości. Mieć świadomość, że to nie wpływa na otoczenie, ale i tak to robić, wiedząc, że to je określa.
Chociaż byłaby to zmiana, pod którą nie ma rzeczy, które się zmieniają, to byłoby już jakoś inaczej. Chociaż rzeczy wcale nie znikają, to znikają, ma się wrażenie, że robi się pustawo.
Pomyśleć: czasem nie jestem już pewien, czy jestem w miejscu, w którym odnajduję siebie. Przywołać to uczucie. Spróbować odkryć, że jest się w pomieszczeniu, którego tu nie ma. Zobaczyć się w miejscu, na które nie ma miejsca.
Jest się tam, gdzie się było, stoi się tam, gdzie się stało, wszystko wygląda tak, jak wyglądało, ale zajmuje się pozycję, z której łatwo już pomyśleć, że dopiero nam się wydaje, że jest tak, jak jest, jeszcze nie wiemy o tym, na razie tylko domyślamy się tego. Już można pomyśleć, że jest się w miejscu, które dopiero chce się pojawić, że to, co jest, dopiero mogłoby być. Może nawet już się na to zanosi. Faktycznie, wygląda jakby miało się tak zrobić. Właściwie to może zacząć się, jeszcze zanim się zacznie. To, co próbuje być, jest silniejsze od tego, co jest aktualne.
Ktoś, kto odnalazłby się w mieście, na dzielnicy, osiedlu, w domu, mógłby się poczuć jak w jednym z tych kartonów, z których każdy nakryty jest większym.
Siedziałby w pokoju mając przed sobą rzecz, która ma w sobie takie same rzeczy, tylko mniejsze. A tych rzeczy jest dziesięć. A we wrażeniu jest ich jeszcze więcej, niż jest. I jeśli długo by na to patrzył, to mogłoby się zdarzyć, że dyskretnie odpływałby w miniaturowe dale, a to już nie są przestrzenne odległości. To nadal jest blisko, ciągle można tego dotknąć, ale już się wydaje, że jest nieosiągalne.
Czasem kiedy odpowiednio długo się na coś patrzy, już nie wiadomo na co się patrzy. Rzecz otwiera swoją wyobrażnię, swoje poczucie ewentualności i widzi się już coś, czego nie można zobaczyć. A wtedy może już tak jest albo jeszcze tylko się wydaje, że sytuacja nie mieści się w sobie.
Podobne zajścia dysponują mocą, której nie posiadają, ale i tak nie przestają działać. Nie mają tego, co dają, a mimo to dają. Sztuczne dale, ale dale.
W podobnych sytuacjach widać już coś, nawet jeśli nic nie widać. Coś się dzieje, nawet jeśli nic się nie dzieje. Odczuwa się wpływ, niejasny, ale wpływ. Konsekwencje nie są konkretne, ale są realne. Nawet jeśli dają się zbyć, to nie znikają.