Wystawa:
11.03.2016 — 10.04.2016
Wernisaż: 10.03.2016, godz. 19:30
Miejsce: Państwowa Galeria Sztuki, Plac Zdrojowy 2, Sopot
Wystawa: 11.03. – 10.04.2016 r.
Wernisaż: 10.03.2016 r., godz. 19:30
Miejsce: Państwowa Galeria Sztuki, Plac Zdrojowy 2, Sopot
Wystawa Ludzie, którzy ciągle czegoś ode mnie chcą stanowi próbę odparcia dwóch przesądów o sztuce Normana Leto. Wedle pierwszego z nich malarstwo – na którym opiera się sopocka wystawa – stanowi drugorzędne pole działalności artysty. Zgodnie z drugim przesądem Norman jest eskapistą, który świat „poza sztuką” wyłącza z pola swoich twórczych poszukiwań, zwracając się raczej ku światom wyobrażonym i wykreowanym w wirtualnej przestrzeni. Zebrane w Państwowej Galerii Sztuki obrazy dowodzą tymczasem czegoś innego – po pierwsze, że malarstwo autora Brył życiorysu można potraktować jako zwornik jego multimedialnej praktyki (nie zaś „dodatek” do niej), po drugie natomiast: że nie eskapizm, a realizm należy uznać za naczelną zasadę jego twórczości. Tytuł wystawy – igrając z przekonaniem o eskapistycznej postawie artysty i wskazując na związek jego sztuki z tym, co „powszednie” – stanowi zachętę dla widzów, by na własną rękę odkrywali w obrębie wystawy narracyjne tropy, które wiążą malarstwo Normana zarówno z epickimi kreacjami w jego pisarstwie czy filmach, jak i ze światem rozciągającym się „poza sztuką”.
Szybki przegląd przez motywy, jakie widz odnajduje na figuratywnych obrazach Normana, pozwala rozpoznać w nich refleksy tego samego świata, który artysta przedstawia
w filmowo-literackim dyptyku Sailor (2010), tj. rzutowanych w fikcyjny świat realiów późnego kapitalizmu. Równie łatwo rozpoznać na płótnach artysty – choćby po ich tytułach – motywy autobiograficzne (wizerunki ojca, żony etc.). Granice między prywatnym życiem twórcy a jego pracą we wszystkich mediach pozostają zatem zatarte, zaś każdy z elementów jego praktyki stanowi część większego laboratorium.
Jeżeli malarstwo pełni w owym laboratorium jakąś szczególną rolę, można porównać ją do oczyszczającej pracy, którą ludzki umysł wykonuje podczas snu: plątania wspomnień
i najbardziej uporczywych myśli w jednolitej magmie, które paradoksalnie służy utrzymywaniu porządku. W rezultacie podobnego procesu – inicjowanego przez Normana
w przerwach od męczącej pracy nad filmami – z pomieszanych figur w jego malarstwie wyłania się panorama współczesnego świata. W tym świetle łatwo wpisać obrazy Leto
w realistyczną formułę, jakkolwiek „weryzm” jej nie wyczerpuje: na licznych płótnach artysty widz znajdzie m.in. odniesienia do technologicznych i naukowych reprezentacji świata (diagramów, infografik etc.), którym współczesny człowiek jest skłonny przypisywać większą adekwatność niż fotograficznej reprodukcji. W przypadku podobnych motywów w malarstwie Leto można wciąż mówić o jego realizmie, nadając jednak temu słowu wydźwięk filozoficzny.
Najbardziej abstrakcyjne (a jednocześnie zupełnie potoczne) rozumienie realizmu, jakie można powiązać z malarstwem Normana, nie ma żadnego związku z porządkiem przedstawiania rzeczywistości. Chodziłoby w nim zaś o deziluzję na temat ograniczeń tradycyjnego medium oraz świadome – czyli „realistyczne” – podejście do jego funkcji. Odbiciem takiego nastawienia jest naśladownictwo heroicznych postaw twórczych jak ekspresjonizm abstrakcyjny czy fotorealizm (co istotne w niniejszym kontekście, Norman nie odebrał akademickiego wykształcenia w dziedzinie malarstwa – imitacja jest więc kwestionowaniem heroicznej wielkości). Dowodzi go również „migracja” wybranych obrazów pomiędzy różnymi mediami: w renderingach i filmach artysty niektóre płótna powracają jako tekstury czy elementy scenografii. Unieważniając autonomię klasycznej dziedziny sztuki, której bronili zaciekle moderniści, Leto paradoksalnie ją ocala: wyzyskuje bowiem do maksimum funkcjonalność malarstwa, traktując je już to jako pole eksperymentu, na wzór szkicownika (w przypadku konceptualnych, malowanych błyskawicznie obrazów), już to jako narzędzie gry z sankcjonowanym przez rynek kanonem sztuki (vide: prace fotorealistyczne), medium wizualnej diarystyki (jak w przypadku rozmaitych portretów) lub stadium kompleksowego procesu twórczego (ilekroć obrazy znajdują swoje „przedłużenia” w innych mediach).
Arkadiusz Półtorak (kurator)
Na wernisaż wstęp wolny!