SzT: Jeśli nie zajmowałabyś się sztuką to zostałabyś..?
A. Nagórska: Zielarką. Bardzo lubię przebywać w małych, kameralnych sklepach zielarskich wśród herbat, ziół i przypraw. Zapach tych miejsc działa na mnie uspokajająco.
SzT: Prowadzisz firmę Aranżacja wnętrz obrazami NAGU, jak oceniasz otwartość Polaków na sztukę? Czy często sięgają po profesjonalne doradztwo? Chcą mieć oryginalne obrazy w domach, nie boją się sztuki?
A. Nagórska: Ku mojej uciesze są coraz bardziej otwarci i nie boją się pytać:
– „Płótno lepiej z ramą, czy bez?”
– „Gdzie oprawić grafikę, jaki kolor passe- partout dobrać?”
Wg. analiz Forbes’a klimat na polskim rynku sztuki jest sprzyjający, notuje się dynamiczny wzrost zainteresowania dziełami, ostatnie lata cechuje duży wzrost wartości sprzedaży.
A. Nagórska: Z moich obserwacji i na przykładzie klientów NAGU coraz więcej Polaków przede wszystkim szuka sztuki. Proszę kiedyś wybrać się na Aukcje Młodej Sztuki, organizowanej przez np. Sopocki Dom Aukcyjny lub prywatną galerię – sale pękają w szwach! Licytujący wypatrują „perełek”, ale również podążają za swoimi ulubionymi artystami. Śledzą ich twórczość, bywają na wernisażach. Dla niektórych zakup dzieła to lokata, dobrze wydane pieniądze. Dla innych po prostu posiadanie we wnętrzu czegoś oryginalnego – np. obrazu, ceramiki albo fotografii.
SzT: Jak wspominasz okres studiów na Akademii Sztuk Pięknych i naukę w Liceum Plastycznym?
A. Nagórska: Zamiłowanie do sztuki towarzyszy mi od najmłodszych lat. W trzeciej klasie szkoły podstawowej trafiłam do klasy o profilu plastycznym. Wychowawczynią była p. Jola, absolwentka Akademii Sztuk Pięknych, która zaraziła mnie plastyką, historią sztuki. Wprowadziła w różne techniki – od malarstwa olejnego po batik, rzeźbę, czy malowanie na szkle. Chętnie uczęszczałam też na kółko plastyczne, brałam udział w konkursach organizowanych w Polsce i za granicą, m.in. w Szwecji i Japonii. W tamtym czasie nie wyobrażałam sobie robić nic innego poza malarstwem – przede wszystkim stąd decyzja o kontynuacji nauki w Państwowym Liceum Sztuk Plastycznych, a następnie na gdańskiej Akademii. Wspomnienia ze szkoły średniej i studiów to temat na oddzielny wywiad :).
„Plastyk” to ważny czas poszerzania wiedzy z przedmiotów artystycznych (m.in. z malarstwa, rysunku, rzeźby, historii sztuki, grafiki warsztatowej, rysunku technicznego) oraz przedmiotów ogólnych – wszystko w przepięknym, magicznym miejscu – Gdyni Orłowie. Usytuowanie pracowni nad samym morzem – tego się nie da opisać! Do tego wszystkiego plenery malarskie i ludzie. Zdolni, wyjątkowi, wrażliwi. Mimo, że od ukończenia liceum minęło już dwanaście lat, do dziś z klasą utrzymuję kontakt, raz do roku staramy się organizować spotkanie klasowe.
Czasy studenckie były już trochę inne, ale wspominam je równie ciepło, jak szkołę średnią. Dojrzali ludzie. Każdy z innym, artystycznym doświadczeniem. Przeważnie już ukierunkowani w jednej dziedzinie, szlifowali warsztat w wybranej przez siebie pracowni. Były to czasy pierwszych wystaw – indywidualnych i zbiorowych, a także snucie planów na dalsze, dorosłe już życie.
SzT: Masz swojego mistrza, kogoś kto wpłynął na kształt Twoich prac, na to co robisz?
A. Nagórska: Jest to bez wątpienia p. Jola, wychowawczyni ze szkoły podstawowej. Do dziś utrzymujemy z sobą kontakt.
SzT: Skąd czerpiesz pomysły dla swoich prac?
A. Nagórska: Często sięgam po albumy, wracam do wielkich malarzy. Najwięcej pomysłów jednak czerpię z teledysków. Inspirują mnie gwiazdy z lat 80-tych, początków 90-tych. Na tej muzyce się wychowałam. Ale również współcześni, jak np. OK GO. Ich teledyski są bardzo plastyczne, geometryczne, malarskie wręcz.
SzT: Wśród Twoich obrazów znajduje się seria malowanych samochodów, jak powstała?
A. Nagórska: Seria „Samochody” to trochę taki urlop od dźwigów stoczniowych i rozszerzenie oferty NAGU o kolejną galerię. Na początek na przysłowiową taśmę wjechały kolejno m.in. Żuk, Maluch i Syrena. Bardzo kolorowe, uproszczone, wręcz plakatowe obrazy były zaprezentowane na wystawie pt. „Samochody” w Zatoce Sztuki (2014 r.) Pomysł na tą serię zrodził się po wspólnej zabawie resorakami z chrześniakiem i okazał się strzałem w dziesiątkę! Obrazy szybko znalazły nowych właścicieli, udało się nawiązać współpracę z marką Volkswagen. Dla niej powstała seria dziesięciu obrazów, na którą składały się wybrane modele VW narzucone przez firmę. Od najstarszych, po najnowsze modele. Wernisaż wystawy był połączony z prezentacją nowego Passata. Obrazy zaprezentowane zostały na sztalugach wśród samochodów w gdańskim i gdyńskim salonie. Wystawa obrazów miała miejsce po raz pierwszy w historii Volkswagena. (2014 r.)
SzT: Jesteś autorką społeczno-artystycznego projektu „z kawiarni do galerii”, opowiedz nam o nim.
A. Nagórska: Zgadza się! Tu musimy cofnąć się do czasów studenckich. Pierwszy etap tego przedsięwzięcia zakładał, że wszyscy chętni klienci księgarnio – kawiarni „ExLibris Cafe” i restauracji „Tekstylia” będą mieli okazję przez miesiąc dać upust swym twórczym fantazjom i stworzyć dzieło (rysunkowe lub literackie), w zamian za rabat przy zakupie kawy i napojów. W lokalach na klientów czekały przygotowane kartki. Dołączona do nich była krótka informacja o wydarzeniu oraz ankieta z pytaniami, która w ostatnim etapie projektu posłużyła mi do pracy magisterskiej, oraz materiały rysunkowe: kredki, mazaki, ołówki. Zwieńczeniem wydarzenia było oprawienie i zaprezentowanie „dzieł” w Galerii ASP.
Projekt zakładał aktywizację mieszkańców do odwiedzenia nowych miejsc – lokali gastronomicznych i upust kreatywności. Zainteresowanie wydarzeniem przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Na wystawie pojawiło się ponad sto bardzo różnych prac, od rysunkowych – kolorowych, po wiersze a nawet fraszki.
SzT: Obecnie trwa Twoja wystawa w Sztuka Wyboru. Znalazły się na niej obrazy malowane na deskach, grubych, surowych i z sękami, które świetnie wkomponowują się w motyw stoczniowych dźwigów. Skąd pomysł użycia deski jako bazy dla obrazu?
A. Nagórska: Od ukończenia Akademii Sztuk Pięknych wierna byłam płótnom, ale chętnie malowałam też na papierze i kartonie. Praca z deską wyszła trochę przypadkowo, ale jak się okazało z czasem, przypadła klientom do gustu. Dzięki temu mogłam rozszerzyć ofertę NAGU o kolejny materiał, bardzo wdzięczny zresztą. Zapach /zdałam sobie właśnie sprawę, że lubię pracować wśród zapachów, chyba dlatego mogłabym być zielarką ;-)/ przyciętych desek, wyszlifowanych działa na mnie kojąco, pobudza zmysły. Idąc tym tropem – pojawiają się nowe pomysły. Każda deska jest niepowtarzalna. Słoje są dużym atutem, dodatkiem do dźwigów stoczniowych.
SzT: Jakie masz dalsze plany zawodowe?
A. Nagórska: Cały czas maluję! Aktualnie przygotowuję się do targów /Kontury – Targi sztuki użytkowej, 11 kwietnia/ Organizatorzy z Wrocławia po raz pierwszy przyjadą nad morze, do Sztuki Wyboru. Myślami jestem też już na Jarmarku św. Dominika. Będzie mnie można spotkać z szafą NAGU na ul. Tkackiej. Co jeszcze? Na pewno rozszerzę ofertę o nowe techniki. Jakie? Na razie nie mogę zdradzić, polecam śledzenie strony NAGU.
SzT: Dziękujemy za rozmowę.
A. Nagórska: Dziękuję.